niedziela, 4 stycznia 2009

W Nowy Rok weszliśmy o północy czasu Buzona.

Tak powiedziała moja mama jak wróciła z zabawy, która odbyła się na Rynku. Pisałem wcześniej o tym, że fajnie jak coś się dzieje. Nie tak jak rok temu, kiedy nie było nic. Oczywiście nie spodziewałem się jakieś wielkie pompy, ale noworoczny optymizm już powoli ze mnie wyparowuje i czas wylać trochę żółci i skomentować całe zajście. Augustów zrobił imprezę na własne możliwości, czyli bardzo skromnie. Jak wcześniej wspomniałem dobrze, że zrobił to największy plus. Wynajął zespół zawodowo grający do kotleta i innych surówek, dzięki czemu dostaliśmy poprawnie zagrane i zaśpiewane przeboje różnych wykonawców. Swoją pracę wykonali tak jak powinni. Jak dla mnie lepsze to niż wielkomiejskie pojękiwania "gwiazd" Goś Andrzejewicz, Stachurskich, dajmond biczów czy o ironio losu, Boysów. Gorsze nastąpiło przed samą godziną 24:00. Wyszedł wtedy pan Buzon, który wszystko poprowadzi nawet łunochoda jak zajdzie taka potrzeba i z lekka zachrypionym głosem (no co zimno było) zacząć coś pluć do mikrofonu. Za chwile poprosił burmistrza Kożuchowskiego i tak zaczęli sobie gawędzić o mieście do północy, że się zagapili i nie skumali, że to już trza szampana otwierać. Wszyscy zaczęli strzelać, wznosić toasty składać sobie życzenia, zegar na CIT-ie wskazywał 00:02, kiedy prowadzący zaczął odliczać dzielące już tylko Go (znaczy się prowadzącego) sekundy do Nowego Roku. Większość ludzi i tak już w szczytach ekstazy olała Buzona i tak oto Augustów wszedł w Nowy Rok zgodnie z czasem pana Buzona. Pokaz fajerwerków, był jakiś taki krótki i mizerny, ktoś z początku Baraków zrobił lepszy. W tym punkcie to miasto może się uczyć od organizatorów festiwalu Rock Szanty w Serwach. Teraz kilka uwag technicznych. Impreza ma charakter masowy i powinno uczestniczyć w jej zabezpieczaniu więcej funkcjonariuszy i ochroniarzy, teraz nie jest za bezpiecznie, alkohol i petardy to zabójcze połączenie. Trzeba by było rozwiązać jakoś ten problem, bo co roku ludzie muszą uważać na swoje plecy by jakąś wystrzeloną "rakietką" nie dostać. Oczywiście ja liczę na więcej zespołów i lepszą oprawę następnym razem i do jasnej ciasnej, weźcie jakiegoś innego wodzireja bo nasz stary niestety już się zdeptał.
wredny_pismak

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

alkochol -

kosy pisze...

Dzięki za zwrócenie uwagi.