Jak poinformowały lokalne media policja rozbiła w Augustowie gang handlujący narkotykami. W stan oskarżenia postawiono bagatela 17 osób. 15 z nich to mieszkańcy Augustowa, pozostała dwójka, to Warszawiacy. Jak ustalili śledczy, wśród zatrzymanych znajduje się dwóch przywódców grupy: Patryk A. i Karol B.
Handel narkotykami w Augustowie to przysłowiowa, "tajemnica poliszynela". Wszyscy wiedzą, że istnieje, a nawet potrafią z imienia i nazwiska wskazać osoby, które się nim zajmują, lecz na jakieś radykalne kroki przychodzi czekać kilka lat.
Jak działali przestępcy?
Towar sprowadzany był z Warszawy pociągiem bezpośrednio przez członka grupy lub autobusem PKS, w ramach przesyłki. Dilerzy rozprowadzali go następnie w szkołach, dyskotekach, pubach i innych tego typu miejscach.
Przywódca gangu usłyszał zarzuty sprzedaży 30 kg marihuany, 30 kg amfetaminy, a także kilku tysięcy tabletek extasy w ciągu ostatniego roku.
Większość zatrzymanych przyznała się do winy i wystąpiła z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze (co ciągnie za sobą złagodzenie jej wymiaru), na co zgodził się zarówno oskarżyciel (prokuratura w Suwałkach), jak i sąd.
Całe zajście to moim zdaniem naprawdę duży sukces. Jeśli wierzyć "wieści gminnej", która twierdzi, iż część starszego pokolenia dilerów (niezwiązanych być może bezpośrednio z tymi zatrzymanymi w ostatnim czasie) odsiaduje już swoje wyroki, narkotykowy biznes w Augustowie dostał bolesnego kopa prosto w krocze.
Nie osiadajmy jednak na laurach. Jakoś pod skórą czuję, że to nie koniec narkotyków w Augustowie. Jeśli jeden poważny gracz schodzi ze sceny, do głosu w krótkim czasie mogą dojść pionki. Poza tym - dla inteligentnego przestępcy kaucja w wysokości 300 tys. PLN to żadna bariera. Handlarzom życzę więc zaćmienia umysłowego. A wysokiemu sądowi - powtórnego przemyślenia, czy akurat w tym przypadku warto przystawać na złagodzony wymiar kary.
Handel narkotykami w Augustowie to przysłowiowa, "tajemnica poliszynela". Wszyscy wiedzą, że istnieje, a nawet potrafią z imienia i nazwiska wskazać osoby, które się nim zajmują, lecz na jakieś radykalne kroki przychodzi czekać kilka lat.
Jak działali przestępcy?
Towar sprowadzany był z Warszawy pociągiem bezpośrednio przez członka grupy lub autobusem PKS, w ramach przesyłki. Dilerzy rozprowadzali go następnie w szkołach, dyskotekach, pubach i innych tego typu miejscach.
Przywódca gangu usłyszał zarzuty sprzedaży 30 kg marihuany, 30 kg amfetaminy, a także kilku tysięcy tabletek extasy w ciągu ostatniego roku.
Większość zatrzymanych przyznała się do winy i wystąpiła z wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze (co ciągnie za sobą złagodzenie jej wymiaru), na co zgodził się zarówno oskarżyciel (prokuratura w Suwałkach), jak i sąd.
Całe zajście to moim zdaniem naprawdę duży sukces. Jeśli wierzyć "wieści gminnej", która twierdzi, iż część starszego pokolenia dilerów (niezwiązanych być może bezpośrednio z tymi zatrzymanymi w ostatnim czasie) odsiaduje już swoje wyroki, narkotykowy biznes w Augustowie dostał bolesnego kopa prosto w krocze.
Nie osiadajmy jednak na laurach. Jakoś pod skórą czuję, że to nie koniec narkotyków w Augustowie. Jeśli jeden poważny gracz schodzi ze sceny, do głosu w krótkim czasie mogą dojść pionki. Poza tym - dla inteligentnego przestępcy kaucja w wysokości 300 tys. PLN to żadna bariera. Handlarzom życzę więc zaćmienia umysłowego. A wysokiemu sądowi - powtórnego przemyślenia, czy akurat w tym przypadku warto przystawać na złagodzony wymiar kary.
7 komentarzy:
och i znowu wzrośnie na miescie sprzedaż alku, tussipectów, acatarów i innych cudeniek, toć młodzież jakoś z nudą walczyć musi :)
a tak nawiasem mówiąc dobrze że już kino niedługo będzie.
no i kręgielni warto pogratulować
Ta a jak skoczy cena działeczki czy innej kreseczki. Oj ciężkie czasy dla złotej młodzieży dopóki jakiś nowy kanał nie powstanie ;P
legalize it, legalize it:>
kto będzie chciał i tak sobie załatwi...
taka jest niestety smutna prawda :/
A tam Małe Rzeczy, żal Ci tych onanizatorów dopaminowych. Jest wolność niech sobie biorą i siebie wyniszczają mnie to nic nie obchodzi. Jedyne co mnie rusza to to, że z moich podatków później się takich leczy i utrzymuje.
Nie żal mi podjaranych dragami gówniarzy ani osób uzależnionych bo, nikt im przecież nie każe i nie kazał ćpać. Ubolewam tylko nad klimatem sprawiającym, że to wszystko działa i działać będzie. Nie chodzi tu o rzadsze lub częstsze interwencje policji, tylko o ludzką świadomość, kształtującą przecież klimat naszego miasta.
Prześlij komentarz