środa, 7 marca 2012

Pałac na Wodzie: właściciel jak święty, a chce kupic opinię publiczną

  Nioh, nioh, uśmiałem się setnie czytając wypieki Agaty Masalskiej z serwisu Poranny.pl pt. "Augustów ma pałac na wodzie jak w Łazienkach". Jest to wywiad z, teraz już, lokalnym (o jezusicku) biznesmenem, który opowiada o tym, co go powodowało, że zbudował taki szajs, oraz żali się, biedaczek, że mu mieszkańcy dupę trują i mściwi są ponad polską miarę. Artykuł zaczyna się takim ładnie skrojonym stwierdzeniem:

"Nie mógł znieść myśli, że w Augustowie, założonym przez króla nie ma pałacu. Więc go zbudował. Na dodatek, tuż nad brzegiem przepływającej przez miasto Netty."

  No ja też tak mam czasami, że nie mogę znieść myśli, że w lodówce stoi piwko i ciasto jakieś smaczne, a jest już po 20:00 i tknąć tego nie mogę, bo mam prikaz od lepszej połowicy by oponek miłości już więcej nie powiększać. Wychodzi na to, że pan Falkowski to jak nic wielki lokalny patriota, przywiązany do historii jak nikt inny. Tylko zapomniał się, że miasto od dawna posiada pałacyk Zarządu Wodnego, jeżeli już czepiać się szczegółów. O wiele ładniejszy i bardziej reprezentacyjny niż te jego odpustowe dzieło. I może na planach wygląda nawet całkiem logicznie szczególnie w porównaniu z efektem końcowym, to jednak po poprawkach samego biznesmena z Dąbrowy Białostockiej wyrósł nam przy bulwarach niezły gargulec.
  Co więcej, pierwotny projekt zakładał, że budynek będzie postawiony na samiuśkim brzegu, więc nasz ciąg pieszo - jezdny został by przecięty, a zwykły nieśmierdzący groszem cham, pardon użytkownik ciągu, musiał by jakoś tam na około pewnie koło STO się przeprawiać, bo inaczej jak. To, że stoi w takim miejscu i w takiej formie to według mnie ostre przegięcie i co najmniej ostre nagięcie prawa, a nie wyobrażam sobie by stało, to to, na samym brzegu, co zresztą również było by sprzeczne z prawem. Na szczęście tym razem zainterweniowała sama natura.

"- Chciałem, aby przypominał ten, w warszawskich Łazienkach - mówi Bogusław Falkowski, lokalny przedsiębiorca i właściciel pałacu. - Niestety, plany pokrzyżowała najpierw natura, a później ludzka zawiść. Z tą ostatnią przegrałem."

  Tak, tak zawistniki, jak to można takiego przedsiębiorcę szkalować i źle o nim mówić. Trza takiemu czapkować, kolanami drogę czyścic i się kłaniać, kłaniać. Tylko ludziska mimo, że wredne to jednak nie takie znowu głupie.
- jakim cudem w obszarze chronionym powstało coś takiego?
- jakim cudem dostało dofinansowanie na sanatorium, skoro sanatorium być to, to nie może?
- uczciwy człowiek samowolnie nie dobudowuje piętra,

- uczciwy człowiek płaci, już pomińmy, że na czas, swoim podwykonawcom,
- skoro to jest zbudowane na cześć i chwałę miasta, to czemu nazywa się "Pałac na wodzie Falkowski", jeszcze z podobizną fundatora nad wejściem, nie, żebym coś insynuował, że to jakaś prywata jest tak naprawdę,
- jakim cudem Pałac, który nie był oddany do użytku, nie miał sprzętu, wykwalifikowanego personelu dostał kontrakty z NFZ - tu?
- a to tam pracują augustowscy lekarze?
- już winda działa?
- przekroczenie terminów nie wpływa na proces dofinansowania, to ciekawe.

  Niech się pan Bogusław nie dziwi, że ludzie gadają i że miał masę kontroli. Ja bym się zdziwił, żeby żadnej nie miał. Chociaż chyba skutek to one zerowy odniosły. A co do samej publikacji, odnoszę wrażenie, że niejaki Falkowski musi płacić, za publikację takich głupot, bo podobny tekst, może nie tak infantylny, ale z podobnymi elementami z półtorej miesiąca temu widziałem w Przeglądzie Powiatowym. No chyba, że to zbieg okoliczności, albo pani Masalska, mocno "wzorowała się" na tekście z PP.
mc_m

Przeczytaj również:
Pałac na Wodzie, osobliwa budowla
Rehabilitacja w Pałacu na Wodzie?
Augustowska medycyna

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nie wspominając już, że żeby drzwi do tej "przychodni" otworzyć to klamkę trzeba do góry pociągnąć.