sobota, 23 maja 2009

Oświadczenia majątkowe radnych.

Czasami lubię sobie poczytać o oświadczeniach majątkowych naszych milusińskich (czytaj polityków), bo najczęściej wzbudzają śmiech w człowieku. Chyba wszyscy się przyzwyczaili, że jest to bujda na resorach i takich zeznań nie należy brać poważnie. Przykładem może być tutaj poseł Kurski, który chwali się, że zawsze wpisuje najwyższą wycenę rzeczoznawców. Bo jak byście kochani czytelnicy nie wiedzieli jeszcze, politycy nawet się z tym nie kryją, że fałszują, zaniżają wartość swojego majątku. U pana Olgierda Kurskiego leśniczówka 110 metrowa, kosztuje około 80 tysięcy nowych polskich złociszy, jeżeli jest to najwyższa cena to już sobie na nią jako pierwszy kolejkę zaklepuje. Ostatnio krajanie śmiali się z oświadczeń majątkowych komendantów policji, którzy jak się okazało, są biedni jak te myszy kościelne i jeżeli posiadają oborę i konika, to znaczy się że w życiu doszli do czegoś tam. W ramach, trudnego słowa, transparentności również i nasi radni ujawnili swoje oświadczenia, co z tego wyszło? Można przeczytać w Gazecie Współczesnej. Możemy się z artykułu dowiedzieć, że najlepiej zarabia pan Bogusław Samel, prezes Społem. Wiadomo duża firma to i duże dochody na tak eksponowanym stanowisku. Drugą osobą jest lekarz, zastępca ordynatora i prowadzący własną praktykę Stanisław Sokołowski. No proszę reszta lekarzy, którzy lamentują że są biedni i mało zarabiają powinni brać przykład z pana Stanisława. Trzecia osoba i tutaj zaskoczenie również, jest pan Kurczyński, przewodniczący rady z zawodu nauczyciel. Jak widać nauczyciel też może nieźle zarabiać, albo jakoś dorabiać sobie do pensyjki skoro wyprzedził prezesa banku i dużego przedsiębiorcę. Czwarty jest biznesmen Dariusz Górny. Wiadomo business is business i wszystko jasne. Dalej - dyrektor oddziału banku - Patryk Palczewski, też proste jak się pracuje w banku na takim stanowisku to musi stać człowieka na waciki. Dalej przedsiębiorca Jerzy Dobrowolski. Tutaj zapewne widać wpływy kryzysu gospodarczego, bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że ktoś kto posiada hotel i hurtownię plastiku zarabia gorzej od zwykłego nauczyciela czy innego lekarza. Ale pan Jurek to twardy koleś, więc pewnie zaciśnie pasa i odbije się od dna. Pierwszą dziesiątkę zamykają osoby związane z oświatą - Bożena Łukaszewicz-Ejsmont, Anna Szałwińska i Anna Urban (pewnie po zajęciach mają dużo czasu wolnego) oraz dyrektor MOS Wiesław Jeruć (chociaż miejsce pracy stabilne). Co ciekawe jest również osoba, która nie wykazała żadnego dochodu, najprawdopodobniej żyje na samej wodzie źródlanej i korzonkach. Chodzi o rencistę (Ci zawsze mają pod wiatr) Ryszarda Piskorza, który jednocześnie posiada największy majątek, większy niż pan Samel, czy pan Dobrowolski. Wiemy, że Ryszard prowadzi działalność gospodarczą - wynajm lokali, ale żadnych dochodów z tego tytułu nie wykazuje. Widać niesądzona mu rola biznesmena.
wredny_pismak

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pani Urban nie jest lekarzem...

kosy pisze...

Dziękuje za zwrócenie uwagi, już poprawiłem. Pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

Szkoda, że w oświadczeniach majątkowych nie ma podane na ile etatach się pracuje i ile godzin w tygodniu wyrabia... Mówisz lekarz, dużo zarabia... Proszę Cię, zatrudnij się na 4 etaty to porozmawiamy.

wredny_pismak pisze...

Nie ja mówię tylko to wynika z oświadczenia majątkowego. Po cholerę tyle lekarze pracują na życie im spokojnie styka? A tak to mają 5 etatów z czego te państwowe to olewają jak są to tylko ciałem, i leczą prywatnie na państwowym sprzęcie. Nie wiem jakie są zarobki w Augustowie ale w suwalskim szpitalu średnia w grudniu wynosiła 3943 złote na czysto bez dyżurów i innych bajerów. Więc pewnie podobne są u nas. Do tego każdy co sprytniejszy ma własną praktykę, która jest obarczona zryczałtowanym podatkiem, podobnie jak u adwokatów. Pewna pani od choroby stawów chwaliła się, że przez 4 godziny potrafi średnio około 640 złotych z klientów wycisnąć, na czysto. Plus normalnie robota na państwowym garnuszku i ciche umowy z aptekarzami, bo każdy taki prywaciarz poleca "swoją" aptekę. Tak więc nie widzę, gdzie tutaj lekarze biedują, pracują owszem dużo, ale mało efektywnie poza tym ich duża liczba godzin raczej wynika z czystej chciwości i rosnącego apetytu podczas konsumpcji. Nie znam lekarza któremu źle się wiedzie, do tego pozdrawiam wszystkie dzieci lekarzy uczące się na biol-chemie i idące w "dziadowską pracę" swoich rodziców.

Anonimowy pisze...

Buahahah 4 etaty, to kiedy taki lekarz śpi i do domu wychodzi, jak 24 godziny w robicie jest. Może tak jak dzisiaj czytałem, że jest pan lekarz który na raz pracuje na 25 etatów w tym samym czasie. Farsa i złodziejstwo.