Ostatnia wielka impreza tego lata przywitała nas rozsmarowanym gównem na chodniku w centrum, wielką reklamą kosmetyków tam na miejscu i masą głupich konkursów oraz smrodem przypalonego mięsa wprost ze swojsko brzmiącej wsi Przechlew. Festyn piwny czas zacząć. Pierwszą gwiazdą był Zagrobelny, który celuje w słuchaczki do lat 12. Każda piosenka podobna do poprzedniej, kiepski głos i aparycja amanta spod baru mlecznego, spowodowała że ludzie woleli oddać się degustacji bieżącej. Poza tym jak doniosła nam nasza OZI z hotelu "Warszawa", Zagrobelny zostawił po sobie chlew, więc nawet kultury nie ma w sobie za grosz. Następna gwiazda zespół Łzy. To już powinno wystarczyć, ponieważ wiadomo czego można się spodziewać po tym zespole. Dodam tylko, że są w niezłej formie, przez co gawiedzi na pewno spodobał się całkiem energetyczny występ. Tylko te nieszczęsne bisy straszna sprawa, poza tym śmieszą mnie zespoły, które mają zakontraktowane bisy. W tym miejscu wspomnę, że prowadzący byli do kitu. Bryndal ma tak lekki i subtelny żart jak siekiera drwala, a konkursy jak zawsze były głupie. No może oprócz tego z "Jak oni fałszują" młody koleś z Ełku wymiatał. Maanam legenda rodzimej sceny rockowej mnie osobiście nie powalił na kolana. Trochę się bałem o ich formę, bo nie koncertują regularnie, ale było dobrze. Tylko właśnie jakoś zabrakło iskry bożej w tym wszystkim, nie było tego czegoś. Widać, że zespół jest już zgrany, a Kora niestety musi oszczędzać głos. Mimo to i tak impreza o niebo lepsza od Lata z radiem, ale czy jest się czym cieszyć skoro poziom "Lata..." był zerowy?
wredny_pismak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz