wtorek, 5 sierpnia 2008

Skoki narciarskie.

Ponoć bardzo widowiskowe, w augustowskim wykonaniu odbywały się w iście morderczym tempie... ślimaka. Nic dziwnego, że jakoś z roku na rok ludzi mniej, a i ranga imprezy jakby mniejsza na rzecz tej odbywającej się w Sokółce. Imprezę poprowadził nasz wyśmienity bo jedyny prowadzący i komentator, człek orkiestra, pan redaktor Buzon. Po prostu cudnie kaleczył język polski i umiejętnie ostudzał atmosferę, do tego był chyba na kacu. W sumie nie było by to nic dziwnego, czy nowego. Zatrudnienie kolesia, który zna się na wszystkim i na niczym świadczy tylko o tym, że towarzystwo wzajemnej adoracji w mieście trzyma się mocno i nie zamierza ustępować. Brakowało również jak zwykle informacji, kto skacze, ile metrów itp. W dobie powszechnej informatyzacji i tak dalej nie powinno to sprawiać większego problemu, można to już nawet ręcznie zrobić w głupim Power Poincie czy innym Impressie, wystarczy zatrudnić jakiegoś rozgarniętego gimnazjalistę. Lecz to nie było najgorsze w całej imprezie. Oczywiście skoczkowie ładnie skakali, nie można tego im odmówić, bili rekordy, starali się. Jednak organizatorzy się nie postarali. Pytam się czemu nie zamknięto na czas skoków części kanału i nie postawiono policji wodnej. Przez to każdy nowobogacki cham i cwaniaczek w motorówce mógł sobie wpłynąć na tor gdzie odbywały się zawody, co skutkowało ich przerwaniem. Co za tym idzie siadło tempo zawodów, a te mało myślące bubki sprowadzały zagrożenie na zawodników. To samo tyczy się tych śmiesznych gondoli, które za nic miały uwagi Buzona i pożal się boże katamarany z BB. Oddzielną sprawą są skoki nocne z lampami, które oślepiają i nic nie oświetlają i nie oświetlonym torem mimo, że miał on niby pierwotnie pięknie się mienić. Starajcie się tak dalej, a niedługo wyjdzie totalna klapa, a nie impreza "dużej" rangi.
wredny_pismak

Brak komentarzy: