sobota, 2 sierpnia 2008

Co ma pływac nie utonie?

Fajnie, że jest choć jedna impreza, która promuje miasto. Szkoda, że od kilku lat się nie rozwija przez to stając się mniej atrakcyjną. Dookoła narobiło się tego sporo i widać konkurencja robi swoje. Jakoś w tym roku mało było fajnych pływających wehikułów, kilka miłych akcentów i to tyle. Widać formuła imprezy jest na wyczerpaniu. Więcej jest otoczki niż całej imprezy. Najgorzej, ze miasto jak i miejsce było średnio przygotowane na tłum ludzi jaki zjechał sie na "pływanie". Ciężko było się dopchać i coś zobaczyć, dziwne że telebim stał niewykorzystany i pewnie wiele osób nie wiedziało o co się rozchodzi, zero przejrzystej prezentacji i punktacji. Prowadzący byli beznadziejni, wszystko kręciło się wokół alkoholu, kobiecej dupy i wywodu czy dziadek może czy nie może. Dziwne, że toi - toie ustawione było tylko w jednym miejscu tak, samo nie pomyślano o dodatkowych koszach i wywozie śmieci, a syf rósł. Kto pozwolił na postawienie straganów przy samym bulwarze powinien dostać nagrodę Jobla, za umiejętność blokowania ludziom przejścia. Miłym akcentem i dużą rozrywką były skoki na bungie. Konkursy na dużej scenie jak zwykle były głupie i niech ktoś mi powie co się stało z rozpiską programu, burdel straszny. Jeżeli chodzi o zespołu to nie wiem, kto zaprosił te "Rybki znad Biebrzy", widać w Radiu Białystok komuś słoń na ucho nastąpił. Najjaśniejszym punktem był jak dla mnie zespół Sandaless, którego kariera po opolskim występie nabiera tempa. Jeżeli chodzi o Feel to wiem, że ludziom się podobało, ale jak dla mnie zespół jest już zgrany, wiało nudą, wspomagali sie pół playbackiem no i poza tym dwoma, czy trzema utworami ciężko zapełnić cały czas występu. Do tego te biesiadne zagrywki Kupichy z rękami i machaniem mnie po prostu irytują.
wredny_pismak

Brak komentarzy: