sobota, 1 stycznia 2011

W Nowym Roku.

To już, mam nadzieję, że wszystkim udało się dotrwać, i wątroba nie mści się za mocno. Co do szampańskiej imprezy to mam kilka przemyśleń i spostrzeżeń. Może nie dotyczy bezpośrednio zabawy, ale muszę przyznać, że oprócz fontanny Rynek w tym roku, wreszcie jest ładnie ozdobiony. Zrezygnowano z tych bombek, łańcuchów, chyba ze śmietnika wyciągniętych, wszystko zostało ładnie przystrojone tylko w srebrne i niebieskie lampki. Zespół z Litwy, jak to zespół grający covery, dało się posłuchać, ale szału nie było. Jedynie do czego mogę się przyczepić, to do tego, że za krótko grali, a za dużo muzyki z taśmy puszczali. Co poniektórym osobnikom, gula stanęła, że został zaproszony zespół z Litwy i to wspieranie litewskiego ekstremizmu i tak dalej, ale na takie gatki trzeba spuścić, kurtynę milczenia, z debilami nie da się dyskutować. Każdy by chciał, swojaka zaprosić, najlepiej kilku, jakiś zespół rockowy, grający disco i jakieś tam covery, ale tak jest w naszej kochanej ojczyźnie, że lepiej z zagranicy zespół sprowadzić, bo taniej wychodzi i często za tą samą kasę jest po prostu lepszy. MDK, pieniądzem nie pachnie, więc każdą złotówkę musi oglądać dwa razy. Poza tym, z całą sympatią, ale ile można oglądać, Linie Sił? Jakby jeszcze z kimś grali. W tego Sylwestra, nawet pan Buzon zegarek dostroił tak, że się wstrzelił w czas reszty społeczeństwa. Szkoda, że do końcowego odliczania nie było jakiegoś czasomierza umieszczonego nad sceną, czy w innym widocznym miejscu. Mała rzecz, a skupia uwagę ludzi. W tym roku, tak mi się wydaje, było mniej osób niż w latach poprzednich. Nawet jak za czasów cieślikowych, nie było czasami imprezy na Rynku, to się więcej osób zbierało. Pewnie więcej ludzi woli spędzać Sylwestra gdzie indziej, w domu, lokalu, ale myślę, że wiele osób rezygnuje, ponieważ centrum, i najważniejsze arterie naszego grodu stają się bardzo niebezpieczne. Niestety ale alkohol, zamiast uprzyjemniać imprezę (w odpowiednich dawkach ofkorz), u wielu osób wzmaga agresję i wydobywa jakieś ukryte pokłady frustracji na światło dzienne. A to pod Infiniti jakaś szarpanina, a to pod monopolowym małe starcie. Dziewczyny kłócą się ze swoimi chłopakami, znajomi ze sobą nawzajem. Na samym Rynku też, nie lepiej. Co dziwne w tym roku, to dziewczyny, chyba, wiodły prym. Polewanie się Sovietskoje Igristoje, rzucanie w siebie butelkami i tarzanie w zaspach to ulubiony metody. A zapomniałem o ciąganiu się za kudły. Policja, jak to policja, ciężka to dla nich noc, ale jednak nie mogę odmówić im mistrzostwa w uprzejmym niezwracaniu uwagi na to co się dzieje dookoła. Ponoć do policji biorą tylko zdrowych, a patrząc na zachowanie miejscowych funkcjonariuszy stwierdzam, że powinni udać się do okulisty. Nawet jak ktoś podejdzie i powie w czym rzecz, to zanim się w sobie zbiorą i z ociąganiem pójdą na interwencję to ludziska zdążą się pobić, pogodzić (albo nie) i się rozejść. Tak więc moi mili, jeżeli chcemy lepszej zabawy na Rynku to musimy do naszego burmistrza pisać, by "more dienieg" rzucił na takie przedsięwzięcie.

PS Zapomniałbym, piszemy już do Was z nowym VAT - em 23 % :D
PPS Niedługo mają nasi rajcy miejscy glosować o podwyżce za wodę i odbiór ścieków.

Brak komentarzy: