piątek, 30 kwietnia 2010

Dr Boczek radzi: Zmieńcie dealera.

Ostatnio nie ważne co oglądasz, gdzie idziesz wszędzie słyszysz to samo. Ruskie maczali palce w katastrofie lotniczej, to pewne. Na początku tylko nieliczni coś tam przebąkiwali pod nosem, ale od kiedy skończyła się żałoba, nawet media, w szczególności telewizja publiczna, manipulując informacjami, niedopowiedzeniami i półsłówkami wytwarza dziwną atmosferę, pewien nimb tajemnicy. Ludzie to podłapują i teraz wychodzą takie oto kwiatki. Coraz więcej osób jest przekonanych, że to nie był wypadek, że Rosjanie zrobili to specjalnie, bo Kaczyński był niewygodny :P Inni, że to Tusk z Putinem zrobili, a później jeszcze ta erupcja wulkanu to też robota Rusków, serio! Tacy ludzie czerpią paliwo do swych dywagacji nie tylko z własnego światopoglądu, ale również ze zmanipulowanych doniesień medialnych i amatorskiego nagrania miejsca katastrofy. Ponoć widać jakiś ludzi, jakieś strzały itp. My jako naród lubujemy się w takich mitologicznych zdarzeniach i żyć bez nich nie możemy. Wracając do rzeczonego filmiku, nie pokazuje on w sumie nic. No chyba, że ktoś chce uwierzyć. Kiepska jakość wyklucza możliwość mądrego wypowiedzenia się na ten temat. Gdzieś tam w oddali jakieś niby sylwetki mogą być wszystkim. Warto poczytać o takim zjawisku psychologicznym jakim jest reprezentacja poznawcza. W skrócie, człowiek w "głowie" posiada obrazy (reprezentacje) wszystkich rzeczy z jakimi miał styczność (idealny obraz drzwi, krzeseł, sylwetek ludzi). Wystarczy, że coś będzie podobne kształtem, a już mózg może to zinterpretować jako konkretną rzecz. Przykład dostrzeganie w chmurach konkretnych rzeczy. Tak samo mogło być i w tym przypadku. Ktoś chciał to dostrzegł sylwetkę ludzką, może to był tylko krzak? Wystrzały mogły być wszystkim, amunicją (może być przewożona w specjalnej skrytce, zagrożeniem jest tylko dehermetyzacja poszycia), palącą się elektroniką i elektryką. Tak samo wątpliwe jest by ktoś przeżył skoro samolot zarył "dachem", i ewentualne dobicie rannych. Przypomnę tylko, że ciała identyfikowano za pomocą DNA, lub szczególnych rzeczy, które posiadały (jak pierścionek Marii Kaczyńskiej). Nad identyfikacją ciał pracują polscy i rosyjscy śledczy, coś takiego jak dziura po pocisku raczej nie uszła by ich uwadze. No chyba, że ruskie specjalnie później zmasakrowali zwłoki 10 kilowym młotkiem i polali kwasem by zatrzeć ślady, a polskich śledczych przekupili lub zastraszyli. Tak samo, ponoć niemożliwe jest by samolot rozpadł się na kawałki, do tego dochodzą pytania o rozkład radiolatarni i bycia lub nie bycia jakiś tam systemów naprowadzania. Oczywiście każdy Polak to lekarz, finansista, znawca sportów wszelakich, a teraz dodatkowo specjalista lotniczy. Co jeden to mądrzejszy. Do środy myślałem, że takich ludzi jest mało, ale po emisji Za, a nawet przeciw w Trójce, emisji pseudo dokumentu w Jedynce ręce mi opadły. Otóż ja jako osoba nieznająca się na lotnictwie nie będę się wypowiadał o technicznych aspektach jednak mam dwa tak samo prawdopodobne wyjaśnienia tej katastrofy, jak osoby wypowiadające się publicznie przed kamerami i niewstydzące się swojej głupoty. Otóż jest to zapewne wina, przechodzącej Godzilli w tamtym terenie. Wyjaśnia to wszystko, samolot w częściach, zmasakrowane zwłoki i strzały. Sołdaty strzelały do Godzilli, by ją odpędzić, toż to proste. Drugie wyjaśnienie pochodzi od Arniego z Trzynastego posterunku. Kto mógł zrobić coś takiego? Pewnie predator. A teraz na serio, mam małą radę nie wiem co bierzecie i od kogo, ale przestańcie, a jak nie możecie to chociaż zmieńcie dealera.
To mówił ja dr Boczek.
Taki mały OT na koniec, była już świńska, ptasia i kozia grypa, teraz obywatele szykujcie się na atak zmutowanego grzyba argh.

Brak komentarzy: