Poseł Zieliński jak co dzień przeglądał się z rana w lustrze. Jego nalana twarz zdradzała zbyt dobitnie jego umiłowanie do różnego rodzaju trunków. Nagle usłyszał telefon. Podszedł i podniósł słuchawkę:
- Jaro to Ty? - o kurde "ciamkacz żwiru" pomyślał Zieliński.
- Tak prezesie to ja - powiedział Zieliński.
- Słuchaj Jaro - ciągnął prezes.
- Mamy tutaj lekką kiszkę, przez tego Donaldu Tusku. Wszystko było pięknie ładnie, słupki wyborcze szły w górę, a tu nagle wyskoczyli z tą obwodnicą. Noż kurde nie mieli kiedy. W sumie nie pomyślałem, sam bym tak zrobił, pewnie mi pomysł podkradli, musimy jakiegoś kreta mieć w partii.
- Tak szefie możliwe - wtrącił się Jarosław z Suwałk.
- Cicho Jaro - skarcił go Jarosław z Warszawy.
- Teraz ja mówię. Tego no sprytnie to zrobili, teraz ludzie w wyborach do PE będą na PO głosować, a nie na nas, trza coś zrobić, coś wykminić, bo ta cała nasza bajeczka o planach teraz całkiem już głupia jest.
- Szefie ale co? Toż ludzie mi już nie ufają, toć sam ja zaskarżyłem pozwolenie na budowę i głośno, jak prezes kazał krzyczałem, że okraść ludzi chcą i sobie ekolodzy żer zrobili na tym.
- Tak, tak rzeczywiście trochę za mocno te układy i szarą sieć wykreowaliśmy, ale skąd ja miałem podejrzewać, że porządzimy tylko dwa lata. Jak by nie zmasowany atak masonerii i antyklerykałów to byśmy zaczęli budować, tylko najpierw sami byśmy się nachapali, a tak to kiszka.
- To co prezesie mam robić? - spytał się poseł Zieliński.
- Zrobisz tak, będziesz żerował na tym co zostało, czyli mów że do 2013 to tego nie zrobią, kwestionuj wszystko, zaskarb sobie przyjaźń tego z Wraczek...
- Raczek szefie.
- Przecież tak powiedziałem! i tego no Chmielnickiego - dokończył prezes.
- Dobrze to z tym 2013 to dobry motyw, bo nawet wredny pisał, że będzie happy jak do tego czasu budowa się rozpocznie.
- Ooo jak wredny pisał to git, to jedź do Augustowa i agituj jak Ciebie przenajświętsza Panienka nauczyła.
- Do Augustowa? Szefie tam mnie zlinczują, na taczce wywiozą sam nie dam rady - strach swe kleszcze zacisnął na Jareczkowym gardle.
- Nie bój nic Jaro, wszak jestem prawdziwym taktykiem o wszystkim pomyślałem, wysyłam Ci pomoc, najlepszego z najlepszych. Będzie z Białegostoku startował do PE.
- O kim mówisz szefie?
- O Kurskim, nie bez kozery pewien kabaret mówi, że mu nawet brewka nie tyknie jak kłamie. Pomoże Ci wciskać kit, każdego kota odkręci ogonem, tylko bez podtekstów mi tu proszę.
- Ale on nawet nie jest z tych terenów, był tu kiedykolwiek? - chciał zaoponować Jarosław.
- Nie bój nic mój ty misiu pysiu, już Jacuś tak zaagituje ciemny lud, że będzie on myślał, że mieszka on od zawsze w Białymstoku.
wredny_pismak
4 komentarze:
Wielkie brawa dla autora tekstu . Ten artykuł może startować śmiało do marki roku na najbardziej autentyczny
Tekst of the rok :D prawdziwy jak w gębę strzelił.
Jeden z lepszych tekstów jakie ostatnio czytałem, a jaki prawdziwy.
Prawdziwy jak w mordę strzelił.
Prześlij komentarz