czwartek, 24 września 2009

Szara strefa, urzędy i głupie głupoty.

Tak jakoś jest ten świat stworzony, że człowiek ma w sobie wrodzoną skłonność do bycia przedsiębiorczym i operatywnym. Gdyby nie te zdolności na przestrzeni wieków i reguły społeczne jak np. reguła wzajemności, człowiek daleko by nie zaszedł. Wszystko było by fajnie gdyby nie fakt, że w dzisiejszych czasach klasa próżniacza przeszkadza w tym na milion sposobów, dając różnego rodzaju urzędom skarbowym, pracy i innym środki i możliwości, których nigdy i nikt nie powinien otrzymać. Tak więc nie dziwi mnie, że ludzie i przedsiębiorstwa, czasami całe przechodzą do tzw. szarej strefy, lub uciekają od ZUSu do innych krajów lub rajów podatkowych. Ba większości ludzi może nawet nie wiedzieć, że jest lub aspiruje do bycia w szarej strefie. Taki przykład mały.

Pan Miecio ma kolegę Gienka, który interesuje się komputerami. Składa je rozkłada, grzebie się w bebechach nawet Windowsa potrafi zainstalować. Mieciowi pewnego dnia coś się stało z komputerem, smród i dym poszedł z obudowy. Więc zadzwonił do Gienka, czy ten by nie wpadł i nie zobaczył co się stało. Mietek dobrze kalkulował, ponieważ jakby oddał komputer do serwisu trzymali by go z 3 tygodnie, wymienili połowę części, cześć ukradli i wszystkie dane poszły by papa. Do tego rachunek na pewno by był wysoki. Gienek przyszedł popukał, postukał i zawyrokował, że się procek spalił, ale reszta nie tknięta. Wsiedli we dwóch w samochód pojechali do sklepu, kupili co trzeba Gienek w domu włożył nowy, jeszcze Windowsa z syfu oczyścił, poinstruował co to fajerłol i spajbot i na tym się sprawa skończyła. Oczywiście Gienek jak to kolega zrobił za darmo, ale że sprawa poważna to Mieciu dał mu 50 dych, bo z lekka wstyd tak człowieka z pustymi łapami wypuszczać. Oczywiście popili sobie, pogadali i sprawa załatwiona.

I tu zaczynają się schody, ponieważ Gienek wziął kasę więc powinien od niej odprowadzić odpowiedni podatek, ba Gienek może być traktowany jako przedsiębiorca mimo, że nim nie jest. Jeżeli doskonali się w tym co robi (składa rozkłada komputery, posiada odpowiednie oprogramowanie np. System RescueCD) i pomaga znajomym np. kilka razy był u kilku różnych i im ponaprawiał ich maszynki może zostać uznany za przedsiębiorcę i wezwany do rejestracji, zapłacenia karnych odsetek itp. Jak by Gienek nie wziął kasy to Mieciu by miał przewalone, bo jak by nie patrzeć uzyskał pewną korzyść, którą powinien w PITcie wykazać i zapłacić od niej podatek. Tak, tak dobrze czytacie. Jak wyprowadzisz sąsiadce psa, bo ma np. skręconą kostkę to sąsiadka musi od tego odprowadzić podatek. Podatek jest naliczany od rynkowej wartości usługi. Wedle urzędasów wyprowadzenie psa to od 5 do 15 złociszy za godzinę. Oczywiście uderza to w banki pomocy społecznej, sąsiedzkiej i różne inne takie instytucje, kiedy to ktoś robi coś i w zamian otrzymuje od drugiej osoby coś innego, np. myje okna za lekcje angielskiego. A tak jeszcze jedno, zwolnione od podatków są rodziny, tam pańszczyznę za friko się odwala. Najdziwniejsze jest to, że są to interpretacje już istniejących przepisów, tak więc powiem tylko jedno. Urzędasy leczcie się bo chore pomysły lęgną się w Waszych głowach. Niedługo może dojść do tego, że samemu nie będzie można nic zrobić, bo jak sam sobie rurę w kiblu przetkam czy wywiercę dziurę w ścianie tudzież sam naprawię komputer lub położę boazerię to tylu ludziom, specjalistom z certyfikatami chleb zabiorę. Toż to straszne.
wredny_pismak

Brak komentarzy: