piątek, 20 kwietnia 2012

CSiR i MOSiR mało kompatybilne

  Tak to jakoś się stało, że na przełomie 2011 i 2012 roku połączono i to słusznie te dwa sportowe ciała. Co prawda trochę dziwnie, że nowy twór zamiast miejski to to nazwano centrum sportu i rekreacji, ale to tylko taka dywagacja. Wszystko było by pięknie gdyby nie fakt, że jakoś po scaleniu w jedno, część ciała nie wie co robi druga i czy w ogóle funkcjonuje jak należy. Przyznam się, że jakoś bacznie losów transformacji nie śledziłem, ale po tym co widać na co dzień, nieśmiało stwierdzę, że chyba większość pracowników związanych z miejskim ośrodkiem została wyrzucona na bruk, a nowy zarządca chyba nie jest do końca świadomy co i gdzie posiada oraz jak tym majątkiem się opiekować.
  By za daleko nie sięgać pamięcią wspomnijmy o tym nieszczęsnym wyciągu nart wodnych. Przyznacie, że trąci to lekką paranoją, kiedy taaaka atrakcja turystyczna ulega awarii ze względu na niedopatrzenie i opieszałość. Już pal sześć, że cały wyciąg powinien przejść generalny remont, nie wspominając już o tym ohydnym pomoście. Jednak pieniążki, jeżeli jakieś generował, szły na przejedzenie. Tyle lat, nic się nie działo, a teraz nagle wzięło i się zepsuło. Jakoś ktoś zapomniał, wynająć pana z pilarką spalinową, by ten "odciął" lód gdzie trzeba. Teraz trzeba zapłacić więcej za naprawę. Ciekawe kto za to zapłaci, hę?
  Dużo ostatnio również słychać, że stan stadionu miejskiego i jego infrastruktury gwałtownie się pogarsza, bo nie ma komu robić. Generalnie nie wiem, co robi jeszcze na swoim stanowisku dyrektor, skoro: wyciąg zepsuł, o stadion (jaki by nie był) nie dba i jedyne co potrafi dobrze robić to generować długi prowadząc pływalnie miejską, do której co rok miasto, jeśli mnie pamięć nie myli, musi dopłacać coś koło okrągłego miliona. I jeszcze się cieszy, że tak mało zadłużył, WTF?
mc_m

Brak komentarzy: