wtorek, 17 sierpnia 2010

Brud and smród.

Cykliczność to ponoć nieodzowny element życia człowieka i całej przyrody. Już ludy pierwotne oddawały cześć księżycowi, a kobietom których cechą jest cykliczna menstruacja, podobna do faz księżyca zapewniała wyjątkowe miejsce w społeczeństwie i matriarchat. To samo zjawisko możemy zaobserwować w naszym życiu codziennym i życiu naszego miasta. Tematy, które dzisiaj poruszę były już opisywane wcześniej wielokrotnie, jednak powracają one do nas najczęściej latem jak przypływy wód powodowane pełnią lub nowiem księżyca. Swego czasu prezentowane oddzielnie, dzisiaj trochę je połączymy, bo mają ze sobą dużo wspólnego. A o czym będziemy mówić? Jak nie wiadomo, o co chodzi to pewnie chodzi o... tym razem syf i brud szeroko pojęty. W lato ów problem nasila się znacznie, a nasze władze no i my sami nic z tym nie robimy.

Problemem zajmiemy się jak przystało od pupy strony.
Otóż moi drodzy, załatwianie się w krzakach, tudzież gdzie popadnie tak by nikt nie widział, ma w naszym narodzie wielowiekową tradycję. Mało kto wie, ale przyjmowanie się toalet, sławojek, wychodków i innych waterklozetów w Polsce bardzo opornie szło. Bardzo ładnie obrazuje to wierszyk pani Magdaleny Samozwaniec:

Zapytywał zimorodek:
Gdzie też tutaj jest wychodek?
Na to gęś mu tak odgędzie:
W tym lokalu można wszędzie!

Otóż, aż do dwudziestolecia międzywojennego, kibelek posiadali i z niego korzystali głównie możni. Tym tematem zajął się generał Felicjan Sławoj Składkowski (już wiecie skąd pochodzi określenie sławojka), który nakazał budowy sławojek w miastach, by poprawić poziom higieny. Później jakoś to już poszło. Jednak patrząc na to co się dzieje w okresie letnim w Augustowie jak i w okolicznych lasach przyznać muszę, że duch w narodzie nie ginie. Szczególnie po kilku upalnych dniach przechadzając się po mieście jesteśmy atakowani wysublimowanymi zapachami z każdej strony. Nie, nie mówię o oczyszczalni, gdzie czasem z osadnika zawieje w stronę miasta, nie. Mówię o tych wszystkich krzaczkach, drzewkach i tych kilku chaszczach górnolotnie zwanych lasem miejskim. Ponoc słynny jest ze swych olejków eterycznych, ale myślę, że latem ustępuje innym równie eterycznym woniom. Otóż ludzie załatwiają się wszędzie, w centrum, na trasie w stronę plaży miejskiej, na bulwarach przy krzaczkach, w wodzie (o czym później), dalej alejką idąc w stronę tzw. Budowlanki. Do tego jak na 3-go Maja wywali szambo (a latem jakoś chętniej to czyni) to po prostu cud i miód jest. Oddzielną sprawą jest brak kanalizacji na tej ulicy, co jak by nie patrzeć w XXI wieku jest trochę nie teges, no ale wiadomo komu dziękować za to należny. Wracając do sprawy miasto jest zasyfione i gro ludzi nie widzi w tym nic nadzwyczajnego również i władze jakoś tak niespecjalnie widzą w tym problem. Otóż ludzkie nawyki sobie, a brak kibelków sobie. Dużo ludzi zapewne by wolała skorzystać z tego cudu techniki, jednak jest ich w naszym mieście jak na lekarstwo. W centrum jedynie w CIT jest (tylko kto o tym wie), później długo, długo nic, aż na plaży miejskiej stoi jakaś drewniana budka, na POSTiW-ie tradycyjny murowany bunkier, później znowu nic, aż wreszcie "na budowlance" przy jednej budzie z fast - foodami toi - toi i przy drugiej można skorzystać z bunkierka. Przyznacie, jak na takie centrum, perłę i potęgę turystyczną to marnie jest. A papierzaki w lesie rosną na potęgę, strach wchodzić.

Teraz zajmijmy się śmieciami wszelkiej maści.
Otóż jak gdzieś kiedyś czytałem, w okresie letnim nasze miasto szczególnie w weekendy staje się ponad stutysięczną metropolią. Sto tysięcy ludzi produkuje śmieci za sto tysięcy ludzi, a miasto przygotowane jest hym... na dwadzieścia tysięcy? Mniej? I jakoś i tutaj włodarze miejscy wykazują się słabą spostrzegawczością. W obrębie miasta i owszem ludzie co warto podkreślić zaczęli dbać o otoczenie i kulturalnie wyrzucają śmieci do koszy (oczywiście nie tyczy się to wszystkich). Jednak kosze szybko się napełniają, ludzie tam później wpychają, kładą obok, no różne metody są. Gdzie się podziały służby sprzątające, w weekendy powinny na bieżąco jeździć i wywalać śmieci, oraz należało by pomyśleć o ustawieniu większych pojemników, 110 i co jakiś czas 1100. Również i same służby działają wielce wybiórczo, czasami gdzieś nie dojadą, czasami czegoś nie wezmą. Jednym słowem życie, a śmieci raczej słabą wizytówką są.

Jak już wcześniej wspomniałem, została nam woda i nasze plaże.
Otóż słów kilka przed oceną naszych plaż. Wiele osób już od małego jest uczonych załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne w wodzie, te mniejsze jak i większe. Według różnych badań, raportów wynika, że Polacy na potęgę załatwiają się w wodzie. Wstyd i hańba. Miejcie to na uwadze, im popularniejsza plaża tym więcej takich delikwentów.
Z racji tego, że najwięcej ludzi przebywa nad Neckiem, to zajmiemy się plażą miejską, na POSTiW - ie i "budowlance", co prawda nie ma tam strzeżonego kąpieliska, ale dużo ludzi mimo to się tam kąpie.
Miejska plaża:
Jak zwykle leżą kipy (niestety palacze kulturą nie grzeszą, choć nie wszyscy offkorz), woda jak w Necku, brudna, w danym miejscu dno zamulone i występują glony (mimo tego, że podczas budowy było specjalnie przygotowywane), pomosty w miarę schludne, ratownicy są, niestety wygódek jak na lekarstwo, czasami jakieś śmieci pływają w wodzie. Plaża popularna, wieczorami ludzie przychodzą pic na molo i często załatwiają się do wody. Co prawda w porównaniu z sąsiadem są to sporadyczne sytuacje. Po NECKO ENDURANCE, często zostają plamy oleju i jakieś zawiesiny przez jakiś czas.
POSTiW:
Jednym zdaniem bród, smród i ubóstwo. Woda straszne brudna, dużo śmieci i pobitego szkła. Kipy, smród i stary zbutwiały pomost. Do tego brudny non stop, szczególnie tzw. trybuny. Wieczorami spotyka się tam śmietanka towarzyska w celu konsumowania alkoholu, który później do wody wydostaje się pod różnymi postaciami. Szczerze odradzam kąpanie się w tym miejscu. No chyba, że ktoś lubi jak coś mu na skórze wyskakuje. Dziwię się tylko jak SANEPID pozwala na kąpielisko.
Budowlanka:
Z racji, że nie ma tam formalnie kąpieliska i nikt tam tego nie pilnuje jest tam wolna amerykanka. O ile na miejskiej ludzie piją wyłącznie na plaży, na molo tak by nie wpaść w oko ratownika, podobnie jest obok to tutaj prawie każdy z piwkiem chodzi. Ostatnio narodziła się nowa moda picia piwa w wodzie, w związku z tym trzeba uważać na butelki w wodzie, można też spotkać plastikowe kubki po tym złocistym trunku. Oczywiście jak wszędzie kipów moc, woda taka sobie, trzeba uważać by jakaś motorówka czy skuter głowy nie urwał. Jednak z radością odnotowuję brak grillów w tym roku, które we wcześniejszych latach potrafiły być zmorą reszty plażowiczów.
wredny_pismak

Brak komentarzy: